niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 3

*nazajutrz
Dziś jest sobota wstałam dość wcześnie jak na mnie bo już o 8. Nie chciało mi się jeszcze przebierać z piżamy
 więc tak jak stałam poszłam obudzić braciszka.Wiem, że może być zły bo on dopiero wstaje około 11, ale co tam na mnie długo nie będzie się gniewać.Gdy weszłam do pokoju Leona, on tak słodko spał, ale cóż nie miałam co robić więc trzeba go obudzić. Wskoczyłam na niego, a on od razu się obudził.
Leon:
Jak tak można człowieka budzić o tej godzinie i to jeszcze w taki brutalny sposób.
-Normalna jesteś, czemu nie budzisz!?!?
-No bo nie mam co robić-powiedziała z uśmieszkiem
-I to jest powód dla którego mnie budzisz??
-Tak -powiedziała już z nieco smutną minką- Przepraszam- wypowiedziała robiąc oczy zbitego pieska.Nie moglem już na nią tak patrzeć więc ją do siebie przytuliłem. Czasem ta mała wredna siostrzyczka jest tak wkurzająca, że ja jej nie mogę, ale cóż nie da się nie kochać takiej osóbki
-To co wybaczysz mi?
-Wybaczam, ale i tak pożałujesz za to co zrobiłaś- zacząłem do niej podchodzić,bo już stała przy drzwiach
-Leon co ty chcesz zrobić!-krzyknęła wychodząc już za drzwi.Nie odpowiedziałem tylko zacząłem ją gonić, na początku po schodach zbiegła na dół następnie udała się do kuchni, a na końcu do salonu gdzie siedzieli nasi rodzic. W salonie dogoniłem ją i zacząłem ją łaskotać.
-Nie Leon przestań proszę cię przestań-krzyczała, ale ja nie przestawałem dopiero wtedy gdy tata się odezwał ją puściłem
- Dlaczego goniłeś Lusie przez cały dom?-spytała mama
-Ponieważ to oto osoba-wskazałem na Lu- obudziła mnie o 3 godziny za wcześnie-dokończyłem
-I to był powód-powiedział tato
-Tak!!!-zrobiłem urażoną minę
-No przecież cię przeprosiłam-powiedziała Luśka po czy podeszła do mnie i mnie przytuliła-i wybaczyłeś mi-powiedziała
-Przeprosiłaś, wybaczyłem i oddałem sobie poprzez łaskotanie
-To co zgoda- wyciągnęła rękę w moją stronę
-Zgoda-powiedziałem po czym uścisnąłem jej dłoń.
-Śniadanie gotowe-powiedziała nasza gosposia wchodząc do salonu
-Dziękujemy Marto już idziemy.-Udaliśmy się do jadalni gdzie zjedliśmy pyszne śniadanie. A czemu pyszne bo były to naleśniki z owocami
 .
Lu:
Śniadanie było pycha.Udałam się na górę i położyłam na łóżko. Niestety długo nie poleżałam bo do mojego pokoju wszedł Fede.
-Cześć kochanie co tu robisz??-spytałam
-Jak to co stęskniłem się za moja księżniczką-po wypowiedzeniu tych słów podszedł do mnie i mnie pocałował.
-A teraz po co przyszedłeś?
-Porywam cię i idziemy się przejść.
-A gdzie dokładnie bo nie wiem w co się ubrać??
-Możesz ubrać się jak chcesz,bo i tak we wszystkim wyglądasz pięknie.
-No ale gdzie idziemy?
-Idź się ubrać, a później zobaczysz.-poszłam do swojej garderoby pomalowałam się i ubrałam tak
 -Mówiłem jak zawsze ślicznie wygląda- powiedział Fede na mój widok
-Przestań to tylko stare spodenki i zwykły t shirt
-Ale jak dla mnie nie ważne co na siebie włożysz i tak będziesz wyglądać pięknie-skomplementował mnie Fede, a ja podeszłam do niego i namiętnie go pocałowałam. Niestety nasz pocałunek został przerwany przez mojego tatę, który przyszedł po listę piosenek z jakimi wystąpimy.Dałam mu listę i powiedziałam że wrócę późno. Wyszliśmy z Federico z domu, a następnie poszliśmy w kierunku nie wiem dokładnie jakim bo to on prowadził i nawet nie wiem gdzie szliśmy.Po pół godzinnym spacerze dotarliśmy ns miejsce. Mój chłopak przyprowadził mnie do stajni konnej i powiedział, że dziś nauczymy się jeździć na koniach. Udaliśmy się do dyrektora budynku a ten dał nam stroje do przebrania i wypożyczył konie. Gdy staliśmy niedaleko koni ścisnęłam mocniej jego ręke i powiedziałam:
-Fede ale ja się boje
-Nie bój się przy mnie nic złego ci się nie stanie.Może zwykłe słowa ale nimi dodał mi otuchy i już się nie bałam.Długo na koniach jeździliśmy ale gdy zrobiło się póżno postanowiliśmy wrócić do domu. Po drodze było trochę zimno więc mój chłopak dał mi swoją bluzę i mocniej mnie do siebie przytulił.Przed drzwiami do mojego domu pożegnałam  się z nim, po czym udałam się do siebie i zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz